Litast z Melbilonshen
Melbilonshen... forteca wykuta w ścianie nieskończonej przepaści, otoczona szarymi wzgórzami i czerwoną pustynią...
Forteca ta co dzień nękana przez gobliny i towarzyszące im centaury, wielu zabitych leży w katakumbach, a większość milicji kuruje się w barakach. Elfy przyszły, jest wiosna i to odpowiedni czas by pojawili się wrogowie.
Wtem Litast, jeden z mało znanych kowali o niewielkich zasługach, dostaje natchnienia!
Pędzi więc Litast do kuźni, i zamyka się w niej, uprzednio zbierając trzy sztaby żelaza i nieco kamienia, po czym, kowal zaczyna pracę...
Młot uderza z furią o rozgrzany do czerwoności metal, iskry sypią się na kowadło i kamienną posadzkę. Dzień i noc, w Melbilonshen słychać uderzenia młota o żelazo, i nikt nie śmie nawet zerknąć do środka by nie zdenerwować natchnionego kowala.
Mijają trzy dni i nagle uderzenia młota ustają...
Litast, z wielkim uśmiechem na twarzy, wychodzi z komnaty hutniczej. Krasnoludowie zbierają się wokół niego i wzdychają z zachwytu na widok tego co kowal trzyma w dłoniach...
Od tamtego dnia, na każdej biesiadzie wychwala się Litasta oraz miecz zwany przez ludzi 'Destrukcją Niebios'. Każdy krasnolud wie, że ów miecz to promyk nadziei dla Melbilonshen, i nawet przykuci do łóżek ranni przestali narzekać, ich humory poprawiły się.
A wrogowie, których się spodziewano - nie pojawili się tej wiosny w pustynnej fortecy.
A dwa tygodnie później...
Dwa tygodnie później, w Melbilonshen, kolejny powód do radości - Litast zostaje ojcem! Jego ukochana żona, Reg, rodzi mu syna, ładnego i okrągłego chłopca, którego nazywają Bomrek.
Wtedy też Kivish, włodarz Melbilonshen, postanawia że Litastowi i jego rodzinie należy się coś więcej. Takowoż nakazał wykucie pokoju jadalnego oraz dużej sypialni dla Litasta, Reg i Bomreka, którzy to jeszcze od lokalnego tresera psów bojowych dostali cztery owe psy, dla bezpieczeństwa.
A co będzie potem? To się jeszcze okaże...