Cóż to był za tydzień! Dokładnie we wtorek o 13:00, 3 sierpnia 2010 otrzymałem przesyłkę. Delektując się każdą chwilą z nowym StarCraftem, na którego czekałem od ponad 3 lat, zacząłem... otwierać pudełko!
Po obejrzeniu go z każdej strony, od zewnątrz i od wewnątrz (a było co oglądać - takiego pudełka jeszcze nie widziałem - zamykane na rzep, po otwarciu owego ukazywał się nie kto inny jak Jim Raynor; ale to nie wszystko, Jamesa można było roztworzyć kolejny raz; a tam piękny i świecący screenshot z gry, z krótkimi opisami i tekstami) wyjąłem płytę i uruchomiłem ją, jednocześnie czytając krótką, dołączoną książeczkę. Najciekawszy w niej był tekst o fabule pierwszego StarCrafta, który postanowiłem dokładnie przeczytać i przypomnieć sobie SC1. Nie przeczytałem nawet pierwszego zdania, gdy instalator oderwał mnie od lektury. Kiedy pasek postępu rósł na ekranie można było zobaczyć i usłyszeć urywki z właśnie czytanej przeze mnie fabuły. Jak tylko się owe przedstawienie skończyło wróciłem do wersji papierowej. Niestety! Zaledwie po przeczytaniu jednej strony odezwały się niebiosa i... przypomniały mi by przygotować jadło na obiad do któregoż się zobowiązałem! W pierwszej chwili konsternacja... Jednak żołądkowe trzewia ukazały mi słuszną drogę - poleciałem do kuchni jak na skrzydłach i zanim StarCraft II zadomowił się na moim dysku w 90% byłem z powrotem. To był mój rekord! Być może pobiłem nawet rekord domu, a może i... Ekhem, nie o tym... Gdy instalacja była przy swoich końcach czytałem ostatnią - siódmą stronę fabuły z dołączonej instrukcji i byłem gotowy jak nigdy od tych 3 lat (z ziemniakami na gazie i awangardowym kotletem na patelni). Instalacja zakończyła się sukcesem! Postanowiłem jednak cierpliwie poczekać. Kiedy posiliłem się przepysznym posiłkiem i dałem znać całemu światu, że będę niedostępny przez najbliższe kilkadziesiąt godzin, uruchomiłem grę...
A tu niespodzianka - patch - już po siedmiu dniach od wydania gry, a może i wcześniej. Nie naprawiał żadnych krytycznych błędów, więc nie musieli się tak spieszyć, a jednak to zrobili. Brawa dla Blizzarda.
Po pobraniu i instalacji aktualizacji na ekranie pojawił się Jim Raynor, przystojniejszy niż kiedykolwiek, w swoim skafandrze Marine.
Następnie ukazał się moim oczom ekran logowania. Jako, że konto Battle.net miałem już założone wystarczyło bym podał mail jako login i hasło, tak też zrobiłem.
Po zalogowaniu pierwsze co zobaczyłem to ekran powitalny z pewnym Marine w tle - jak się potem okazuje jest to Tychus Findlay.
Grając samemu możemy oczywiście sięgnąć po kampanię (o której napiszę dalej) lub zagrać ze "sztuczną inteligencją" na dowolnych mapach. Muszę przyznać, że SI robi wrażenie (chociażby - gdy komputer widzi, że nie ma szans, przerywa atak i nakazuje swoim jednostkom odwrót; nie atakuje bezmyślnie bunkrów, gdy są naprawiane przez ERK (tak, to polskie SCV
) najpierw te zaatakuje, ale znowu - nie wszystkie jednostki oderwie od ataku na bunkier ... itp. itd.). Nowością w trybie dla jednego gracza są "Wyzwania". Pomagające poznać podstawy taktyki, siłę, zalety i wady różnych jednostek oraz - początkującym - da kilka rad na start na Battle.necie. A przy tym ciekawie i przyjemnie zrobione.
Przy okazji Wyzwań wspomnę o "Osiągnięciach", które można zdobywać zarówno w trybie dla jednego jak i wielu graczy - wszędzie. Najciekawsze są Osiągnięcia z kampanii, np. nie stracić żadnego budynku w danej misji - czy inne - sprowadzić wszystkie desanty do bazy. Przykładami multiplayerowych osiągnięć może być np. pasmo 3 zwycięstw (z rzędu) 1v1 czy też w drużynie (2v2, 3v3, 4v4). Choć są także takie osiągnięcia jak obejrzenie 10 wydań wiadomości (nie macie pojęcia o jakie wiadomości chodzi - czytajcie dalej
).
Kampania to majstersztyk! Fabuła jest ciekawa i emocjonująca. Same misje są różnorodne i wciągające. Przerywniki filmowe są świetne i nadają niesamowitego klimatu i jest ich naprawdę sporo co jest dużym plusem. Do tego wszystkiego, pełno dodatków ulokowanych w - nie wiem jak to nazwać - miejscach gdzie jest się między misjami, w ciągu całej kampanii są to: bar JoyRays, Hyperion i baza wypadowa na Char. Każdy gracz będzie przechodził kampanię w swoim tempie, jeden może przeć na przód nie wychodząc z Mostka na Hyperionie, inny za każdym razem odwiedzi wszystkie możliwe miejsca, porozmawia z wszystkimi postaciami, obejrzy każde wydanie wiadomości na telewizorze w Kantynie na Hyperionie. Zauważy każdy niuans w Zbrojowni jak bawiące się miny pajęcze Sępów czy ukrytą Novę - Ducha Dominium, która widocznie polubiła Hyperiona i nie tylko... I wiele wiele więcej.
Co do samej rozgrywki - bitew toczonych pomiędzy trzema rasami: Terran, Zergów i Protossów - jest oczywiście wiele zmian. Zaczynając zapoznawać się ze światem SC2 od kampanii można po kolei poznać nowe jednostki i budynki wraz z kolejnymi misjami. Jednak przed wypłynięciem na wody Battle.netu warto zagrać każdą z ras pare razy na spokojnie z komputerem i poznać dokładniej wszystkie jednostki (tym bardziej, że wiele jednostek i budynków z kampanii nie występuje w trybie dla wielu graczy).
Na samym początku wspomnę o największej - moim zdaniem - zmianie: U każdej z ras jest to coś innego, ale ma podobną ideę. Terranie po przekształceniu Centrum Dowodzenia do Dowództwa Orbitalnego mogą wzywać "
ROBOLE" (za 50 punktów energii), są to specjalne roboty zbierające minerały bardzo efektywnie. Zergowie mają specjalną jednostkę -
Królową, która poza innymi umiejętnościami potrafi (za 25 punktów energii) powić 4 larwy na Wylęgarni niezależnie od możliwości samego budynku. Protosskie Nexusy (za 25 punktów energii) mogą użyć specjalnej zdolności na dowolnej budowli na mapie, która przyspiesza jej działanie. Gracz niezależnie od rasy powinien, a nawet musi z tych możliwości korzystać.
Przechodząc do każdej z ras - U Terran najbardziej zmieniła się flota powietrzna:
Wiking - jednostka atakująca tylko cele powietrzne, może jednak przekształcić się w robota kroczącego atakującego tylko cele naziemne.
Prom kosmiczny - inaczej "leczobus"
, transportowiec i medyk piechoty, trzeba przyznać, że jest bardziej efektywny od starych medyczek z SC1, unosząc się nad ziemią łatwiej dociera do rannych jednostek.
Kruk - odpowiednik starego Science Vessla, jednak z całkiem nowym asortymentem umiejętności.
Banshee - atakuje tylko jednostki naziemne, jest w tym jednak bardzo efektywna, może się maskować (cloak). Oczywiście pozostał, troszeczkę tylko zmieniony
Krążownik (Battlecruiser). Ponadto dużym zmianom uległa również piechota. Poza starym dobrym
Marine i
Duchem (Ghost) nie ostał się ani Medic (jest przecież Prom Kosmiczny), ani Firebat, są za to
Maruder - atakuje tylko cele naziemne, ma dosyć duży zasięg i jest szczególnie efektywny przeciwko jednostkom opancerzonym; a także
Kosiarz - atakuje zarówno powietrze jak i ziemię, potrafi wskakiwać o poziom wyżej, efektywnie niszczy budowle. Ponadto wszystko warto wspomnieć o jednostce opancerzonej i wielkiej jak same budynki -
Thor, który atakuje powietrze, ale jeszcze lepszy jest przeciwko lądowym jednostkom, dobrze sobie radzi także z budowlami. Insteresującą nowością jest także budynek -
Wieża zwiadowcza - która ma bardzo duży zasięg, nie odsłania jednak mgły wojny, pokazuje tylko jednostki przeciwnika zaznaczając je na mapie czerwonym znacznikiem, nie można określić jakie są to jednostki; dodatkowo zasięg tej wieży jest widoczny dla przeciwników.
U Zergów Zergling, Hydralisk, Mutalisk, Ultralisk - wszystkie one pozostały praktycznie niezmienione. Jest jednak - jak wszędzie - wiele nowości:
Karakan - jednostka opancerzona, ma dużo punktów życia (prawie dwukrotnie więcej niż droższy Hydralisk), zakopana w ziemi bardzo szybko regeneruje punkty życia, po przeprowadzeniu badań potrafi przemieszczać się pod ziemią niewidocznie dla przeciwników.
Tępiciel mutuje z Zerglinga, atakuje samobójczym wybuchem (co ważne nie rani sąsiednich sojuszniczych jednostek).
Infektor - jednostka nieatakująca, ma jednak szczególne umiejętności: w pełni naładowany potrafi na polu walki powić kilkunastu zainfekowanych Marine, potrafi także przejmować wrogie jednostki (w tym czasie nie może jednak nic robić; gdy poprowadzi się przejętą jednostkę za daleko, ale sam infektor zginie, przeciwnik odzyskuje kontrolę).
Sieć nydusowa - inaczej niż stare kanały nydusowe - nie działa w sztywno ustalonych ścieżkach. Jednostka wrzucona w sieć może w wyjść w którymkolwiek nudysie; wrzucić w sieć można praktycznie nieograniczoną ilość jednostek. Warto także wspomnieć o budowlach obronnych Zergów - [/b]Kręgowiju[/b] oraz
Pełzaczu zarodnikowym, które posiadają teraz zdolność przemieszczania się gdziekolwiek i zakopywania się (które trwa chwilę) w dowolnym miejscu na biomasie (creep).
U Protossów ostały się: Zealot, High Templar, Dark Templar, Obserwer oraz Carrier. Z nowości szczególnie wspomnieć należy o
Statku-Matce (Mothership), które można mieć tylko jeden naraz w czasie rozgrywki. Jedną z jego umiejętności jest wir, który wciąga na jakiś czas jednostki (przeciwnika i sojusznicze) całkowicie je wycinając z mapy. Inną zaletą Statu-Matki i jego umiejętnością jest to, że wszystkie jednostki sojusznicze będące blisko są zamaskowane dla przeciwników. Nową jednostką jest także
Promień otchłani (Void ray), który im dłużej tym silniej atakuje. Transportowiec Protossów -
Pryzmat nadprzestrzenny, potrafi nie tylko transportować, ale także tworzyć pole zasilające (jak Pylony), dzięki któremu można przysyłać wprost na pole bitwy jednostki z
Wrót (przekształconych Bram), czy np. po zniszczeniu Pylona podczas ataku zasilać działa fotonowe czy inne budynki.
Niesamowite jest to jak zbalansowana jest to gra już na tym etapie - bezpośrednio po premierze. Na każdą taktykę znajdzie się kontrtaktyka. Żadne posunięcie nie jest tym "ultimate". Oczywiście Terranie nadal boją się "rusha" Zergów, ale mają odpowiednie kontrtaktyki i możliwości by się wybronić (choćby to, że ich robotnicy (ERK) mają o 5 punktów życia więcej niż inne, czy to, że magazyny można opuszczać i po nich przechodzić).
Teraz należałoby wspomnieć o multiplayerze i całkiem nowym - jak to ogłaszał Blizzard - Battle.necie 2.0. Bardzo motywujący jest nowy system lig i dywizji. Nie będzie już sytuacji, w których niedzielny gracz chcący zagrać sobie pare meczy natknie się na zawodowego gracza, który zmiażdży go w pare minut - lub przeciwnie - na całkiem początkującego, który nie zna jeszcze nawet mechaniki gry. Po rozegraniu kilku meczy przydzielanym jest się do jednej z 5 lig: brąz, srebro, złoto, platyna lub diament i jednej z bardzo wielu dywizji wewnątrz tych lig. Do ostatniej z nich (diament) można się dostać tylko po rozegraniu odpowiedniej liczby meczy. Ponadto jest także proliga ponad wszystkimi, niepodzielona na dywizje.
Sam Battle.net to nowe możliwości, jak bycie ciągle podłączonym - nawet grając kampanię można rozmawiać ze znajomymi grającymi nie tylko w StarCrafta II, ale także World of Warcraft, a w przyszłości zapewne także Diablo III. Niesamowitą zaletą jest wspomniane wcześniej dobieranie przeciwników, dzięki systemowi lig. Także sama społeczność budująca się wokół Battle.netu czy nowy pomysł RealID to wszystko i jeszcze więcej to nowy Battle.net. Pełniejsze informacje znaleźć można na:
Battle.net/what-is.
Polska wersja językowa jest jedną z kilku, które zostały w pełni zlokalizowane (nawet napisy na budynkach w grze są po polsku). Osobiście zawsze wolę oryginalne wersje od tych spolszczonych. W tym wypadku jednak nie traci się wiele. Głosy aktorów są w porządku, pasują do postaci. W czasie całej kampanii w jednym tylko miejscu wydawało mi się, że coś jest nie tak - podczas kłótni Matta Hornera i Jima Raynora. Ostatnie zdanie z koszmarnie położonym akcentem... ale to jedna - według mnie - wpadka. Tłumaczenie traci także troszkę na takich wyrażeniach jak "Welcome to the Jungle", co po polsku nie przynosi żadnych skojarzeń. Są za to takie jak "C.K. Dezerterzy" - jako tytuł pewnego Osiągnięcia. Całkiem osobiście - nie przypadł mi do gustu jeden z głosów - Kerrigan, jest znośny, ale nie pasuje do postaci bezwzględnego Ghosta - Sarah Kerrigan czy tym bardziej bezlitosnej Królowej Ostrzy.
Cena gry - 199 zł jest dość wygórowana jak na nasze realia, zwykle nowe, dobre gry wychodzą w granicach 100-130 zł. Chciałbym zwrócić uwagę jednak, że poza samą grą dostaje się za darmo dostęp do świetnej usługi Battle.netu. Ponadto według mnie - nieważne jaka cena, dla tak genialnej gry warto wydać każde pieniądze!
Na koniec pochwalę się jednym z moich zagrań - nic wysublimowanego, dosyć oczywiste posunięcie, ale samo to, że udało mi się przechytrzyć, nie komputer i SI, a innego gracza, sprawia, że jestem szczególnie zadowolony z tego zagrania. Otóż gdy moja mała armia Zerglingów po nieudanym nękaniu i przeszkadzaniu w rozwoju Terrana (została zablokowana magazynami i koszarami), stała sobie nieopodal jego bazy, kiedy to ja zacząłem rozwijać swoją i przechodzić na wyższe technologie. W pewnym momencie zobaczyłem, że Terran buduje drugą bazę. Ponieważ było to niedawno po tym jak wycofałem moją garstkę Zerglinów (widziałem wtedy jakimi siłami dysponuje przeciwnik), to Terran budując już teraz nową bazę za 400 minerałów nie może mieć dużo nowych jednostek. Zaatakowałem jego nową bazę, ale tylko paroma Zerglingami, to wyciągnęło Terrana - opuścił swoje magazyny by Marine mogły wyjść, gdy byli dostatecznie daleko wbiegłem moimi Zegrlingami pośród nich odcinając im drogę ucieczki i wyciąłem wszystkich w pień. Nie zbudował ani drugiej bazy i do tego stracił wielu Marine. Ja dalej opracowywałem nowe technologie i budowałem kolejną bazę... Oczywiście wygrałem tę potyczkę.