Jak tylko załączyłem
Zderzenie Cywilizacji, ostatnią misję z Posejdona, i zobaczyłem mapkę miasta macierzystego, od razu przypomniałem sobie o co biega.
Pierwszy epizod, jak to mówią - 'do trzech razy sztuka'. Pierwsze podejście zakończyło się bankructwem; w drugim nieopatrznie usunąłem magazyn z marmurem i budowy jakże ważnej Świątyni Hefajstosa nie dało się dokończyć, toteż restart.
Potem szło całkiem nieźle. Tylko w epizodzie trzecim oberwałem po tyłku: trzęsienie ziemi, powodzie, Posejdon, znów kataklizmy, i jeszcze Atlas. Ostro było, ale przetrwałem. Jeszcze przed koloniami się wycwaniłem i pobudowałem wszystkie cztery świątynie - włącznie z Zeusową - a także podbiłem kogo się dało.
Miniaturowe mapki kolonijne akurat całkiem przyjemnie się grało. Dzięki 'wcześniejszemu' podbojowi kilku miast, było z górki.
Potem powrót do Myken i oj, co się nie działo. Potwory dawały się we znaki, a w ostatnim epizodzie to się kurczowo trzymałem mojego miasta; sorry, sojusznicy, ale musiałem was zostawić aby te potężne ataki z Thery i Syrakuz odpierać; czy to wojskiem, czy Talosem z pomocą Ateny, czy prośbami do Zeusa o unicestwienie armii. Tak szczerze to był to chyba pierwszy raz, kiedyś usłyszałem jego tekst gdy zostanie przywołany do miasta!
Jak widać na mapce, Mykeny nie są piękne, ani bogate, ale biorąc pod uwagę jaką szaloną jazdą była ta misja, to się nawet nie kłopotałem z upiększaniem
Potem zagrałem we własną misję -
Ród Pteleusa - gdyż testy prowadzę na Herosie, tak więc tej misji na Bogu nie widziałem. No to siup!
Pierwszy epizod; za duża rozbudowa (chyba nigdy się nie nauczę!), problemy z kasą, potem wujek się zezłościł, miasto najechał i zburzył - restart!
Za drugim razem ostro rzucałem darami i o dary prosiłem, a prośby wujka o daniny, towary czy wino na uroczystości niekiedy prawie na styk udało się spełniać. Kiedy udało się wybudować porządną dzielnicę elit, była już kasa i wojownicy, i na tą chwilę było już z górki.
Na kolonię zdecydowałem się wybrać Lebedus - to ciasna kolonia gdzie nie ma zbyt wiele surowców na budowę prawdziwej machiny wojennej. Braciszek ostro dawał się we znaki, ale gdy miałem pobudowane już świątynie, mogłem się zabrać za Chimerę, zadania od bogów, a potem dwa wrogie miasta. Po około 20 latach w Lebedus, dzielny Finus (z moją pomocą) pokonał brata i powrócił do miasta macierzystego jako król!
Następne epizody szły całkiem szybko; pomimo utraty partnerów handlowych oraz kataklizmów, miasto cały czas było na plusie, i na koniec udało się stworzyć magiczny kleik dla najnowszego władcy Pteleus. Misja zakończona!