Chciałbym zaznaczyć, że poniższe 'pierwsze wrażenia' odnoszą się do pierwszej wersji gry z dnia 17go 2021, i dotyczą kilku pierwszych misji 'oficjalnych', bez zagłębiania się w modding.W końcu wyszedł! Mezopotamio, nadchodzę!
Obejrzawszy materiały zarówno
naszego rodaka jak i
osobnika z zagranicy, miałem pewne wątpliwości odnośnie rozgrywki.
Ale jak napisałem, tak zrobiłem, i już świeżutki, dopiero co pobrany, pachnący piachem i kozami, Nabuchodonozor, znalazł się w mojej bibliotece Steam.
Pobrałem, zainstalowałem, jakieś tam bilbioteki Windowsowskie pobrało.
I wtedy ujrzałem zacny widok:
"Ładnie wygląda!"
Pasek ładowania się pokazał, a ponieważ jestem 'wyjadaczem' w temacie city-builder'ów, który wiele widział, grał i natworzył, to oczywiście grzecznie czekam aż się gra załaduje, szczególnie że muzyczka się właśnie rozkręcała i po chwili brzmiała niczym jakiś dziki koncert instrumentów strunowych i dętych rodem z tureckiego bazarku.
I czekam.
I czekam.
I czekam...
"Włączyłem Nabuchodonozora, czy może Stellaris przez pomyłkę?" Zapytałem sam siebie, spoglądając ukradkiem na czas w telefonie.
Minęła minuta, dwie, może trzy, nim pojawił się tekst skłaniający do kliknięcia.
To bardzo dziwne, gra nie jest ani duża, ani wymagająca, a mój komputer, choć nie jest z wysokiej półki, to starociem też nie jest. Cokolwiek jednak gra nie ładowała, przy następnym odpaleniu poszło znacznie szybciej, a potem już nie zwracałem na czas ładowania żadnej uwagi.
Tak tak, wiem, jest wersja polska, ale mnie wygodniej po engliszu, tenk ju wery macz.
Kampania: Jakieś 12 (16?) misji, stworzonych przez Nepos Games.
Scenariusze: Pusto. Dodadzą później? A może to na DLC?
Modding: Póki co, wiele na Steam Workshop nie ma, a instrukcja jest po angielsku i to na osobnej wiki.
"Dobra tam, zajmijmy się najważniejszym, czyli Kampanią..." Grać zacząłem o 17, a jest właśnie nieco po 19tej, jak się odkleiłem i przypomniałem sobie, że miałem robić notatki i skriny z gry.
No cóż...Gra, jak każdy city-builder, zassała mnie, i mój czas wolny, łatwo i szybko.
Pierwsze 3-4 misje są misjami 'wprowadzającymi' i są bardzo ograniczone. W grze nie ma też poziomu niezadowolenia, podatków, kataklizmów, budynki ani się nie spalą ani nie zawalą, nie ma też bóstw które trzeba udobruchać, a sąsiednie miasta co najwyżej poproszą o chleb czy garnki zamiast próbować zamienić nasze miasto w płonącą ruinę.
Więc jest 'luz', a sama gra jeszcze nam pomaga się zrelaksować.
A teraz składam wielkie dzięki twórcom gry za wyznaczanie ścieżek, gdyż jest to duży plus na ich korzyść. Blokady drogi? Bramy? Handlarki chodzące nie tam gdzie trzeba? Żaden problem!
Nasze handlarki mogą robić takie slalomy po ulicach że aż niektóre drużyny narciarskie mogłyby pozazdrościć. Wystarczy wyznaczyć im ścieżkę za pomocą dwóch czy trzech punktów, a gra sama 'zapętli' nam drogę powrotną.
Drobnym mankamentem jest to, że zarówno magazyny jak i warsztaty mają
bardzo mały zasięg ok.8 pól dla swoich dostawców. Jednakże, mapy nie są duże, a budynek Karawanseraju pozwala łączyć odległe magazyny za pomocą tragarzy, którzy to odciążają dostawców z warstatów/plantacji/bazarków - w sumie, wcale niegłupi pomysł.
Jest też budowa monumentów - zdecydowałem się nie bawić w manualne planowanie monumentu,
Świątyni, więc misja w Uruk poszła całkiem gładko.
Trochę cegieł (i czasu) na to zeszło, nie ukrywam.
Zadowolony z rozgrywki, przeszedłem do następnej misji, Jemdet Nasr.
I wtedy pojawiła się kłoda pod nogami niczym z prawdziwego city-buildera - misja chce, abyśmy zdobyli punkty Prestiżu: na Prestiż składa się współczynnik naszej populacji, a także Handel z innymi miastami i ukończenie Monumentów.
Sam Handel nie jest taki prosty, gdyż właśnie od Prestiżu zależy, czy miasta z nami będą handlować - a jeszcze trzeba wysłać im prezent, by ich do handlu przekonać!
Drugim ważnym celem w Jemdet Nasr jest budowa
32! Willi. Są to budynki 3x2 dla klasy 'średniej', i nie dość, że ich mieszkańcy wymagają innej diety - ryby plus daktyle
(ale burżuje!) - to trzeba im zapewnić upiększacze; stele, trawniki, czy ogródki.
"Gdzie ja to mam niby wszystko zmieścić?" Mruknąłem z pewną dozą złości, i wtedy zrozumiałem na czym będzie polegać ta gra: nie na epickich questach i krwawych podbojach, a właśnie na budowaniu, planowaniu logistycznym i głowieniu się, gdzie zmieścić te wszystkie wymagane budynki.
Mapy, jak się okazuje, wcale takie duże nie są, i po wybudowaniu dwóch osiedli oraz postawienia monumentu nagle zaczyna brakować miejsca.
Budowa, i co najważniejsze, stabilizacja ekonomii, tego miasta, zajęła więcej czasu, niż sobie założyłem.
Na tym kończy się część wprowadzająca, a gra daje od teraz daje wolną rękę przy budowie i planowaniu, oraz 'odkrywaniu' nowych elementów - np: następna misja w mieście Ur wymaga od nas ulepszenia Wilii, a co za tym idzie, zajęcie się produkcją miedzianej biżuterii, a miedź w mieście dostępna nie jest...
Ale ten post to miały być pierwsze wrażenia, a nie sprawozdanie z poszczególnych epizodów.
Jakie mam zatem 'pierwsze wrażenia' z gry Nabuchodonozor?
Dobre. W skali szkolnej dałbym 4, może nawet z małym plusem. Nie jest to Zeus, który wszak łatwy, jest bardzo rozbudowany, ani też Cesarz, który to z kolei wymaga od nas zajęcia się kilkoma sprawami na raz by nam się domki nie zawaliły.
Osobiście, mnie się podoba. Jest to, co miało być, a puste menu skłania ku teorii, że twórcy gry będą dodawać nowe rzeczy. Steam Workshop też już działa, więc zapewne w ciągu kilku tygodni pojawią się nowe mapy czy kampanie stworzone przez graczy.
Na dzień dzisiejszy (tj 17 lutego), cena gry to 71.99zł. Nie jest to dużo, moim skromnym zdaniem, jak na taką grę, a poziom trudności szybko wzrasta, więc nawet i 'krótka', pojedyncza kampania trochę czasu nam zajmie...
...a teraz wybaczcie, rzemieślnicy z Ur piszczą, że brakuje im miedzi, więc czas bym wrócił do gry i sprawdził, który magazyn znowu stoi pusty.